Wojciech Bednarczuk Fotografia

Bo nie kręci mnie robienie contentu dla siebie czy połowy branży ślubnej, która bardziej myśli o Instagramie niż o Parze Młodej. Skupiam się na Waszych potrzebach. Zdjęcia są dla Was, nie dla lajków. Mam 13+ lat doświadczenia, więc deszcz, brak światła czy opóźnienia w planie nie są dla mnie końcem świata. Terminowość, jasna komunikacja i zdjęcia, które zostają na lata — zamiast idealnych póz do „lookbooka”.

Mam dwie główne opcje – 8 i 12 godzin – bo to najczęściej wybierany zakres. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dopasować czas inaczej. Jeśli potrzebujecie krócej albo dłużej, ustalimy to po prostu pod Wasz plan dnia. Elastycznie, bo fotografia ślubna nie jest pracą w fabryce gwoździ, gdzie każdy musi być taki sam ;)

Fotografia pojawiła się u mnie prawie 20 lat temu, ale zanim w ogóle złapałem aparat, sztuka była obecna od zawsze. Jako dzieciak rysowałem i malowałem, najwięcej akwarelami. Potem naturalnie przeskoczyłem w stronę obrazu, który się rusza i dzieje tu i teraz – fotografii. Śluby towarzyszą mi zawodowo od ponad 13 lat. To nie moda, tylko solidne rzemiosło i pasja, która ciągle daje mi frajdę.

To, że zdjęcia nabierają wartości dopiero po weselu. Nie chodzi o efekt „wow” na Insta, tylko o to, że za 10 lat wrócicie do spojrzenia taty czy śmiechu babci. Lubię być niewidoczny i oddać Wam materiał, który naprawdę ma sens — zamiast wymyślonych scenek do portfolio.

Ponad 13 lat. Setki ślubów. Widziałem już tyle, że mało co mnie zdziwi. To Wasz komfort — nie testuję pomysłów na żywo, tylko dowożę to, co działa.

Pracuję na sprzęcie marki Canon - EOS R6 i 5d MK IV - aparaty te cechują się niezwykle ważną rzeczą - obsługują one po 2 karty pamięci, co minimalizuje ryzyko utraty zdjęć. Po połączeniu tego z odpowiednim backupem możecie być pewni, że wasze zdjęcia są bezpieczne. Ponadto oferują one wysoką jakość obrazu nawet w najtrudniejszych warunkach.

Reportaż z całego dnia, selekcja i obróbka, prywatna galeria online, szybka zapowiedź, wsparcie w organizacji. Albumy, odbitki czy drugi fotograf — opcjonalnie. Minimum ściemy, maksimum konkretu.

Neutralnie, wygodnie, ale z klasą. Nie przebieram się w stylizacje „artystki w kapeluszu”, bo to Wasz dzień, a nie mój pokaz mody.

Nie udaję artysty, który odkrył fotografię na nowo. Dokumentuję. Skupiam się na relacjach i emocjach. Fotografuję dla Was, a nie pod publikę. Plus doświadczenie, które pozwala zachować spokój wtedy, gdy inni panikują.

Największe wyróżnienie? Polecenia od par. Nie kolekcjonuję medali ani certyfikatów z kursów online. Klienci wracają w najważniejszych momentach swojego życia i polecają dalej — to najlepsza nagroda.

Przygoda z filmowaniem? Nigdy. Moje filmy kończą się na tym, że zasypiam w połowie odcinka na Netflixie – dlatego zostałem przy zdjęciach. Aparat daje mi wystarczająco emocji, a przy tym nie ryzykuję, że utnę sobie drzemkę przy montażu.

Ślubu nie da się powtórzyć, więc zaplecze techniczne musi być pewne. Pracuję na sprzęcie, który ogarnia i poranne światło, i mrok na parkiecie. Mam szkła do szerokich kadrów i detali, a wszystko w wersji x2 — body, karty, baterie. Nie liczę na szczęście ani na to, że „jakoś to będzie”. Liczę na przygotowanie, żebyście Wy mogli spać spokojnie.

Pracuję w pojedynkę. W zupełności wystarcza to do pokazania w atrakcyjny sposób waszego wielkiego dnia. Jeśli zajdzie taka potrzeba, mogę zabrać ze sobą second shootera za dodatkową opłatą.

Gotowe zdjęcia przekazuję za pomocą estetycznych i wygodnych galerii online na platformie Photonesto, za pomocą której możecie rozesłać zdjęcia wszystkim gościom i znajomym. Za pomocą platformy otrzymacie zdjęcia przygotowane do druku oraz publikacji w social mediach. Będziecie mogli również oznaczyć zdjęcia do wydruku.

Galerię online otrzymacie w ciągu maksymalnie 3 miesięcy od dnia uroczystości - w zależności od tego kiedy organizujecie swoje wesele może to być znacznie szybciej - w przypadku wesel na początku sezonu ślubnego możecie je otrzymać już po tygodniu! Każda para otrzymuje również krótką zajawkę w postaci kilku zdjęć w ciągu 3 dni od wesela.

Tak. I co ważniejsze: wiem, jak się zachować. Nie biegam przed ołtarzem, nie świecę lampą w twarz księdzu. Dyskrecja i szacunek.

Tak - bez tego nie ma możliwości legalnego użytkowania drona.

Gotowe filmy? Tym zajmują się moi sprawdzeni znajomi, którzy robią to naprawdę dobrze. Ja zostaję przy zdjęciach, bo to mój świat i tam czuję się najlepiej. Dzięki temu macie pewność, że każdy zajmuje się tym, co umie robić na 100%.

Idealne zdjęcie nie istnieje. Każdy odbiera je inaczej – inaczej patrzy autor, inaczej widz po latach. Mogę mówić o zdjęciu dobrym lub poprawnym i właśnie do tego dążę. Liczy się kompozycja, światło i złapanie kluczowego momentu. Gdy te trzy elementy się spotkają, powstaje fotografia, która działa. A czasem wszystkie zasady można pominąć – jeśli treść zdjęcia mówi sama za siebie.

Przygotowania - to jest ten czas, kiedy poznaję Was, waszych bliskich a Wy macie okazję bliżej poznać mnie i przyzwyczaić się do mojej obecności. W trakcie przygotowań wokół Was panuje duże napięcie - wszyscy chcą aby było idealnie. Wielokrotnie po weselu spotykałem się z opiniami, że moja obecność w domu w trakcie przygotowań wprowadzała trochę spokoju i mój swobodny sposób rozmowy z obecnymi tam osobami sprawia, że napięcie mija.

Tak. Mogę wskazać ciekawe miejsca na sesję, podpowiedzieć kiedy i gdzie najlepiej jechać oraz dorzucić praktyczne wskazówki dotyczące pakowania. Chodzi o to, żeby nie komplikować spraw i mieć z tego przyjemność. Europa? Oczywiście. Dalej? Do ustalenia.

Beskidy, jeziora, Dolinki Podkrakowskie, Ojcowski Park, Kraków/Kazimierz, Cieszyn, Lanckorona. Często też las albo polana, gdzie można być sobą, a nie sceneria do reklamy biżuterii.

Była to sesja ślubna w lodowatej górskiej rzece gdzieś w Kotlinie Kłodzkiej.

Dokument — minimum ingerencji, maksimum treści. Fotografuję dla ludzi, nie dla branżowego podziwu. Emocje > choreografia. Ale nie jestem ortodoksem: jeśli trzeba pomóc Wam w przebiegu wesela czy doradzić w danej chwili, zawsze to zrobię. To wsparcie, a nie reżyserka.

Dobry DJ to połowa sukcesu — serio. Zespoły bywają różne, ale kiepski potrafi rozwalić cały klimat szybciej niż popsuty klimatyzator w lipcu. Profesjonalny DJ to ktoś, kto widzi parkiet, reaguje na gości i buduje energię zamiast ją gasić. To fundament. Do tego dochodzi profesjonalna obsługa sali — kelnerzy, którzy ogarniają rytm serwisu, kuchnia, która nie opóźnia kolejnych dań, i manager, który ma wszystko pod kontrolą.

Cała ekipa usługodawców musi grać do jednej bramki: fotograf, DJ, sala, filmowiec, dekoratorzy. Jeśli każdy robi swoje dobrze, Para Młoda może przestać martwić się o logistykę i po prostu bawić się z gośćmi. Nasza rola? Dopilnować, żeby ten mechanizm działał płynnie. Dzięki temu nie tylko macie piękne zdjęcia, ale też realne poczucie, że wszystko idzie na tip-top, a Wy możecie mieć święty spokój i najlepszą zabawę życia.

Polski i angielski. Wystarczy, żeby ogarnąć rodzinę z zagranicy bez stresu.

Nie mam „idola z Instagrama”. Nie podglądam branży, która biega za trendami i stylizuje wszystko pod lajki. Inspirują mnie codzienne sytuacje, zwykli ludzie, światło wpadające przez okno i naturalny chaos dnia. Analogowa prostota daje mi więcej niż cała ta gonitwa za modą — wolę prawdę i autentyczność niż kopiowanie cudzych stylizacji.

Jasne! Im precyzyjniej opiszecie swoje oczekiwania, tym łatwiej będzie mi przygotować dla Was ofertę. Oczywiście bazuję na wypracowanych przez lata schematach, ale nic nie stoi na przeszkodzie aby stworzyć dla Was zupełnie nową ofertę.

Spokojnie. Sprzęt uszczelniony, plan B w głowie, a deszcz to nie katastrofa — często daje lepsze kadry niż słońce. Nie uciekam pod dach przy pierwszej kropli.

Nie. Mam topowy, jasny sprzęt, który świetnie radzi sobie w mroku, i umiejętności, żeby to wykorzystać. Doświetlam tylko wtedy, gdy naprawdę trzeba — subtelnie, bez zamiany parkietu w plan filmowy. To pro narzędzia + moje doświadczenie = zdjęcia, które wyglądają naturalnie nawet w najtrudniejszych warunkach.

Większość to kopiowanie trendów z Instagrama. Ja wolę autentyczność. Trend trendem, ale zdjęcia mają służyć Wam, a nie algorytmowi. Oczywiście, jeśli jest coś co się Wam spodobało, zrobimy. Ale nie to jest najistotniejsze w fotografii ślubnej.

Trendy w filmach ślubnych? Ostatnio pojawiły się ‘wedding content creatorki’, które robią rolki na Instagrama szybciej, niż zdążycie powiedzieć ‘tak’. Efekt? Dużo ujęć pod algorytm, mało treści dla Was. Do tego wciąż latające drony i montaż jak z reklamy biżuterii. Ja zostaję przy zdjęciach – wolę opowiadać historię dla ludzi, a nie tworzyć content dla social mediów.

Cierpliwość i zdrowy rozsądek. Z tym można przeżyć i na weselu, i na bezludnej wyspie.

Gotowanie i akwarystyka morska. Od dziecka gotuję - gdybym nie został fotografem najpewniej miałbym swoją knajpę.

Na weselu potrafię zrobić tysiące zdjęć, ale oddaję tylko te, które mają sens. Goście często pytają: „a był tu w ogóle fotograf?”. Byłem — tylko nie przeszkadzałem. Poza aparatem mam też inne światy: kiedyś godzinami siedziałem nad akwarelą, lubię zwierzaki (więc jak wpadnie pies na parkiet, możecie być pewni kadru), a lata temu grałem w piłkę na bramce — pewnie dlatego tak dobrze przewiduję ruchy i momenty.

Nie wiem czy powinienem to mówić, ale jestem fanem twórczości Walaszka. Blok Ekipa i Egzorcysta to moi ulubieni bohaterowie...